Boże uzdrawianie


            Potrzebujemy uzdrowienia… Kto twierdzi, że jest doskonale zdrowy, tak naprawdę jest poważnie chory. Choroby nie dotyczą tylko fizycznego ciała. O wiele ważniejsza jest psychika, która łączy się z delikatnym światem przeżyć, bardzo podatnym na zranienia. Ale nie na tym koniec. Najważniejsza jest dusza, której stan ma wpływ nie tylko na doczesne samopoczucie, ale na całe życie wieczne. Najbardziej niszczące skutki powoduje „choroba grzechowa”, której sednem jest brak ewangelicznej miłości w myślach, w słowach lub w uczynkach.

Nauczanie Jezusa zapisane jest w Nowym Testamencie. Czerpiemy także z bogactwa Starego Testamentu, przy czym jako chrześcijanie treści tu zawarte odczytujemy w świetle nauki Chrystusa. Każdy z ludzkich autorów pisał w swoim charakterystycznym stylu, w konkretnych uwarunkowaniach społeczno-kulturowych, opierając się na własnej pamięci lub z pomocą innych wiarygodnych źródeł. Ale najważniejsze jest to, że w każdym przypadku Głównym Autorem jest Duch Święty, który posłużył się ludźmi, aby ofiarować nam dar Bożego Objawienia. 

Gdy zestawimy potrzebę uzdrowienia z faktem istnienia Pisma Świętego, otrzymujemy trzy ważne sugestie, wręcz bezcenne drogowskazy w przezwyciężaniu chorób w drodze do Nieba. Przede wszystkim warto powierzać całego siebie Jezusowi. Prawdziwie mądrze czyni ten, kto swe ciało, psychikę i duszę poddaje napromieniowywaniu poprzez Boże łaski. Ten proces duchowy dzieje się zawsze, gdy pragniemy uzgadniać swą wolę z wolą Bożą. Szczególną wartość ma spokojna modlitwa oraz pokorna praca podejmowana z pamięcią o Bogu. Wtedy nasza struktura duchowo-cielesna jest uzdrawiana i doświadcza potrzebnej regeneracji. Cisza i milczenie stwarzają wspaniałe warunki, aby doświadczyć autentycznego dotyku Jezusa, który uzdrawia. W Ewangelii czytamy: „A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie” (Mk 6, 53-56). Duch Święty działa głęboko i trwale w atmosferze wyciszenia. Nie ma konieczności spektakularnych doświadczeń.  

Dla chrześcijanina najważniejszą księgą jest Pismo Święte. Czytanie i słuchanie słowa Bożego jest swoistym dotykaniem się Jezusa. Dzięki temu nasza dusza, psychika i ciało są nasączane Bożą obecnością, która dyskretnie uzdrawia. Nasze uczucia stają się bardziej zrównoważone, zaś dusza nasycona Duchem Świętym dzielnie odpiera pokusy złego ducha. Ponadto, wchłaniając harmonię Bożego słowa poprawiamy harmonizację naszego ciała. To zaś służy jego uzdrawianiu, wspierając proces integracji i prawidłowej współpracy poszczególnych organów. 

Uzdrawiająca moc może działać także poprzez inne słowa, które inspirowane są osobą i nauczaniem Jezusa Chrystusa. Chodzi zwłaszcza o teksty, które otwierają serce na bogactwo Pisma Świętego. Istotne znaczenie ma działanie Ducha Świętego, który sprawia, że czytane słowo pomaga zrozumieć Boże słowo i zarazem w sercu powstaje odczucie „Bożego dotyku”. W tym sensie czytanie ma głęboki sens terapeutyczny. Człowiek czytając, doświadcza swoistego strumienia Ducha Świętego, który przepływa przez wnętrze i powoduje uzdrawiające oczyszczenie. Czytane słowo pełni rolę środka, przy pomocy którego sam Jezus Chrystus dotyka i uzdrawia. Jeśli odkryjemy, że jakieś teksty trafiają do nas i nam pomagają, to korzystajmy wiernie. To znak, że Duch Święty w ten właśnie sposób pragnie działać w naszym wnętrzu. 

Przy czym nie ma potrzeby ciągle nowego fizycznego słowa. Otrzymane raz słowo można ponownie przeczytać. Gdy mamy otwarte serce, zawsze odkryjemy coś nowego, przydanego. Najlepszym, doskonałym wzorcem jest Pismo Święte. Przecież obecnie nie dopisujemy nowych ksiąg. Istnieje już na zawsze utrwalony „święty kanon”. Ale przecież możemy czytać poszczególne zdania z Pisma Świętego dowolną ilość razy i zawsze otrzymamy Boże światło, adekwatne do aktualnej sytuacji. Dzieje się tak, gdyż zapisane kiedyś przez autora natchnionego słowo jest tylko materialnym środkiem, poprzez który ponadczasowo działa Duch Święty. W Duchu Świętym to sam Jezus Chrystus przychodzi, dotyka i uzdrawia swą nieskończoną miłością, zgodnie z wolą Boga Ojca.

Panie Jezu, uzdrawiaj nas…  

8 lutego 2016 (Mk 6, 53-56)